(streszczenie) Jeżeli Jezus nie był bogiem, a tylko
człowiekiem, to jego życie winno być interpretowane trochę inaczej niż to się
zazwyczaj robi. Jezus na krzyżu to umierający van Gogh, który za życia sprzedaż
może jeden obraz, a po śmierci jego sztuka żyje i ma się dobrze. Jezus
umierając miał poczucie klęski. Nie miał pojęcia, jak potężną religię właśnie
założył. Nauka stąd dla nas płynie: my sami nigdy nie będziemy mogli ocenić,
czy nasze życie kończy się zwycięstwem czy klęską (koniec streszczenia).
„Boże, Boże, czemuś mnie opuścił”. Jeżeli Jezus istniał, to
na pewno wypowiedział te słowa. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by ewangeliści,
którym tak zależało na podkreśleniu jego boskości, wymyślili to westchnienie,
jak najbardziej świadczące o jego człowieczeństwie. Jest to zresztą jedno z
kryteriów autentyczności wypowiedzi Jezusa – kryterium zgorszenia. Jeśli coś
nie pasuje do z góry założonej koncepcji autora, to jest prawie na pewno
autentyczne, bo inaczej trudno wyjaśnić obecność danego zdania w dokumencie.
Kiedyś dużo słuchałem podkastów. Jednym z moich ulubionych
były „Entitled Opinions”. W jednym z nich występował amerykański biblista
Thomas Sheehan. Gospodarz audycji przeprowadził z nim wywiad zaczynając od
przypomnienia: „Jedna z twoich książek
miała się zaczynać: „Jezus umarł na krzyżu nie wiedząc, że był Synem Bożym”. Sheehan
w końcu wyrzucił to zdanie, ale i tak według amerykańskiego biblioznawcy Jezus
nigdy nie głosił, że jest mesjaszem, Synem Bożym, tak naprawdę swoje królestwo
miał budować na ziemi, w sercach ludzkich ;a nie w niebie. Nigdy też nie
zmartwychwstał, choć umarł na krzyżu. Taka była wiedza o Jezusie przekazywana
przez pierwszych chrześcijan, nawet w listach św. Pawła, dopiero w ewangeliach
Jezus staje się Chrystusem, ale ewangelie powstały kilkadziesiąt lat po jego
śmierci. Ponieważ są właśnie urodziny Jezusa, winniśmy o nim pamiętać, ale o
takim, jakim był naprawę. Człowiekiem, który cierpiał na krzyżu, w przekonaniu,
że jego życie się kończy, że jego idea nie zwyciężyła, i nie zwycięży, bo jej
prorok ginął śmiercią, którą Żydzi uważali za bardzo hańbiącą. Któremu w chwili
śmierci towarzyszyli tylko przestępcy, bo uczniowie uciekli. Cierpienie,
przerażenie, poczucie bezsensu. Na pewno nie wiedział, że jego śmierć jest
początkiem powstawania religii chrześcijańskiej, wielu kościołów, a on sam
stanie się równie sławny jak John Lennon. Zgodnie z polską tradycją zostawmy
wolny talerz dla Jezusa człowieka. Tym bardziej, że jednak nie możemy mieć do
końca pewności, czy nie przyjdzie do nas po raz drugi.. Z historii Jezusa może
dla nas wszystkich płynąć optymistyczna, choć niekanoniczna nauka. Westchnienie
Jezusa na krzyżu może świadczyć o tym, że umierał w poczuciu tego, że jego
życie jego skończyło się niepowodzeniem. Tymczasem był on założycielem jednej z
głównych religii. Nigdy nie możemy wiedzieć, aż do samego końca, czy nasze
życie okaże się sukcesem czy klęską. Może tego nawet nigdy nie będziemy
wiedzieli. Dlatego uśmiechnijmy się i bądźmy pogodni. Z tą myślą zostawiam Was
na święta
No comments:
Post a Comment