W początkach FB napisałem
kiedyś coś optymistycznego o życiu po śmierci. Pomyślałem sobie, że warto to
powiesić na parę dni przed świętem, które uważam za bardzo ponure – nie lubię
go. Może bardziej lubiłbym święto Wszystkich Zmarłych, gdyby było na wiosnę,
powiedzmy w maju, kiedy dużo rzeczy rośnie.
To, co napisałem było
bardzo naiwne. Potem obejrzałem taki odcinek na „Black Mirror” oparty na
podobnej idei. A potem jeszcze raz porobiło się tak, że swoje poglądy
zmodyfikowałem, a potem jeszcze raz zmodyfikowałem. Może za parę dni napiszę, o
co mi chodzi.
Ale siedem lat temu myślałem
właśnie tak.
Czy można mnie
wskrzesić?
Przyjmuję opcję leniwą. Nie będę stosował ani
specjalnej diety, żeby żyć dłużej, ani nie dam się zamrozić, żeby stać się
nieśmiertelny w bliżej nieokreślonej przyszłości, jak będzie już dostępna
technologia. Po prostu liczę na to, że w przyszłości nauka i tak mnie wskrzesi.
Od razu mówię, że więcej mam szans na wskrzeszenie,
jeśli prawdziwa jest hipoteza, że człowiek jest bytem materialnym, niż
duchowym. Jest tu pewien paradoks, ale tak mi wychodzi.
Czasami myślę jak materialista, czasami jak dualista.
Ale nawet, gdy myślę jako materialista, nie jestem wolny od spekulacji.
Jako zatem spekulujący materialista powiem, że na
pewno o świecie dużo rzeczy jeszcze nie wiemy. Nie w pełni poznaliśmy budulec,
z którego składa się świat. Wystarczy sobie przypomnieć, ile razy w historii
nauki zmieniały się na to poglądy. Także i obecnie panujące teorie zostaną
kiedyś obalone lub radykalnie zweryfikowane.
Nie wiedząc do końca, jak jest zbudowany świat, nie
mogę być pewny, czy przebywając na tym świecie, nie zostawiamy po sobie więcej
śladów niż myślimy. Ślady te są być może niewykrywalne metodami współczesnej
nauki, nie rejestrują się na istniejących przyrządach, ale ludzkość ma przed
sobą może milion lat historii (a za sobą najwyżej kilkaset tysięcy, a może
mniej). Może z czasem pozna te ślady (zupełnie empirycznie, doświadczalnie, naukowe)
i na tej podstawie struktura mojego ciała zostanie odtworzona.
Jeżeli ktoś mówi, że takie myślenie jest szalone, to
zwracam uwagę, że jeszcze wszystkiego o świecie nie wiemy i że w starożytności
telewizja czy internet też mogłyby się wydawać czymś zupełnie niemożliwym dla
starożytnych Greków czy Egipcjan. A kto wie, jakie jeszcze cuda techniki
naszych potomków czekają.
Nie jest zatem absurdalne, że zostanę kiedyś
wskrzeszony. Ale jest to możliwe tylko przy założeniu, że człowiek jest
mechanizmem materialnym. Skoro jest to przynajmniej możliwe, nie będę robił
nic, tylko cierpliwie czekał na wskrzeszenie – nie przez Boga, tylko przez
naukę. Nauka odtworzy moją kopię.
Jest jednak pewien problem. Ja po prostu dość rzadko
myślę jako materialista. Czasami myślę, że ludzka świadomość nie da się
zredukować do materii. Jeśli to z kolei jest prawdą, to nie można mnie na tej
drodze wskrzesić, bo wówczas z samego materialnego budulca świadomości nie
odtworzę.
Paradoks jest taki, że w rozumowaniach tu
przedstawionych wskrzeszenie jest bardziej prawdopodobne na gruncie teorii
materialistycznej niż niematerialistycznej (zakładającej nieredukowalność
świadomości).
Wskrzeszenie na gruncie teorii niematerialistycznej
(spirytualism, dualizm) wymaga niestety wiary religijnej.
Czytelnikom z okazji Zaduszek życzę wiele lat życia i
zdrowia.
niedziela,
03 listopada 2013, markiz.witkowski
No comments:
Post a Comment