Sunday 5 April 2020

Postać Ghandiego zawsze mnie fascynuje. Chyba sześć lat temu to napisałem w związku z biografią Gandhiego napisaną przez Jada Adamsa, której pełny tekst załączam Parę lat temu (2007) przebywając w Indiach Lech Wałęsa określił się jako uczeń Gandhiego. Pewno słusznie. Gandhi głosił walkę bez gwałtu. Wałęsa miał w swoim otoczeniu ludzi, którzy głosili hasła samoograniczającej się rewolucji. No i Solidarność nigdy zbrojnie przeciwko Rosjanom nie wystąpiła. Nie mogło być o tym mowy. Różnica polega jednak na tym, że Gandhi wszędzie cieszy się wielkim mirem. Noblista Wałęsa mimo swoich historycznych zasług nie jest zbyt poważnie traktowany nawet w Polsce. Zdecydowanie niesłusznie. Inteligencja ma do niego pretensje, że mówi głupoty (ostatnio o homoseksualistach). Ale dla mnie ważniejsze jest to, że ruch, któremu przewodził, dokonał w Polsce ustrojowej przemiany bez rozlewu krwi. A po drodze była komunistyczna dyktatura, problem relacji z Wielkim Bratem, stan wojenny, konieczność opanowania postkomunistycznego chaosu, społecznego i ekonomicznego. Nie musiało być to takie proste, bo polska tradycja sugerowałaby powstanie narodowe. Ale Wałęsą był ludowym przywódcą bezkrwawej rewolucji. A Gandhi nie. Przy podziale Indii w 1947 roku zginęło wiele milionów ludzi. Na pewno Wałęsa działał w lepszych warunkach, bo Polska jest krajem jednolitym etnicznie. Ale niektórzy sugerują, że Gandhi popełnił określone błędy. Bo Gandhi nie był taki, jak się go potocznie przedstawia (na przykład w filmie Attenbourough). Asceta, który pod koniec życia sypiał z młodymi dziewczynami, w tym cioteczną wnuczką (co szczegółowo opisuje nowa książka). Samotny prorok, który podróżował po Indiach ze świtą przyjaciół i współwyznawców. Rewolucjonista, który proponował Indiom dość zacofany model ekonomiczny, którego symbolem był kołowrotek a największą wartością praca fizyczna, zwłaszcza na roli. (Nawet socjalista Nehru z tym polemizował). Przeciwnik nacjonalizmu i pacyfista, który jednak nie pozyskał zaufania indyjskich muzułmanów (największej mniejszości religijnej – wówczas 92 miliony ludzi) uważających go za hinduistycznego suprematystę. Zresztą jak mógł pozyskać ich zaufanie, jeśli w czasie mityngów w ich wioskach pojawiał się półnago, za prowadzony pod ramię przez dwie młode kobiety!!! W sprawie podziału Indii, który spowodował śmierć kilku milionów ludzi, wygląda na to, że Gandhi i Nehru najpierw zbyt dogmatycznie trzymali się zasady pełnej jedności Indii i odrzucali propozycje jakiejś federacji, a potem (gdy nie można już było inaczej) nagle zmienili zdanie i zaakceptowali propozycję podziału. Podział doprowadził do czystek etnicznych. Niektórzy mordowali z czystej nienawiści, a inni by poprawiać statystyki narodowościowe tuż przed wytyczeniem ostatecznej granicy przez angielskiego prawnika. Byli uczestnicy wydarzeń, także Anglicy, którzy sugerowali pewien dogmatyzm Gandhiego. Negocjator angielski Wavell opisuje spotkanie w 1946 roku, w którym Gandhi nie chciał zaakceptować propozycji federacji Indii, w ramach której poszczególne regiony mogłyby wybrać swoje konstytucje i sposób rządzenia. Podobno miał wtedy krzyknąć: „If India wants her bloodbath, she shall have it”. Nawet jeden z jego zwolenników miał powiedzieć, że czasami wydawało mu się, że “Gandhi did not care whether two or three million people died and would rather that they should than that he should compromise”. ( moje wydanie str. 251, ale można znaleźć searchem w załączonym tekście) Ostra opinia, która przecież dotyczy klasyka walki bez gwałtu. Można się jednak zapytać, czy proponowana przez Anglików federacja byłaby trwała, czy nie doprowadziłaby do bałkanizacji Indii i do ich rozpadu. Być jednak wówczas procesy państwowotwórcze rozciągnęłyby się na dłużej i byłyby mniej gwałtowne. Wygląda na to, że państwa nie powinny być tworzone w dwa miesiące.https://archive.org/…/Ga…/Gandhi%20Naked%20Ambition_djvu.txt

No comments:

Post a Comment