Sunday 17 May 2020

Twardowski i kalif Omar

Czasem w naszych dyskusjach politycznych słyszę. "Albo coś jest konstytucyjne, albo nie". Zadne myślenie bardziej rozmyte, może bardziej pragmatyczne nie może utorować sobie drogi. Wtedy przypomina mi się anegdota o profesorze Twardowskim ze Lwowa, który prawdę mówiąc założył nowoczesną filozofię polską, tzw. szkołę lwowsko-warszawską. Oto ta anegdota w opisie Jan Woleński. Znam jeszcze jeden opis, ale jest zgodny z poniższym co do treści. "Zdarzyło się, że jeden z seminarzystów zabrał jakąś książkę do domu, aby przeczytać ją w nocy. Twardowski to wykrył i natychmiast wyrzucił tego studenta ze swojego seminarium. Koledzy i koleżanki wstawili się za usuniętym,prosząc o złagodzenie kary, ale Twardowski był bezwzględny. Powiedział, że sprawca albo nie zrozumiał regulaminu albo świadomie go przekroczył, a jeśli to pierwsze, to jest ograniczony, a jeśli drugie, to jest niemoralny. „A ja – kontynuował – nie chcę mieć nic do czynienia ani z jednymi ani z drugimi”. I zdania nie zmienił." Logika absolutnie bezbłędna, ale jak to przeczytałem. to miałem dosyć logiki i logików, a profesora Twardowskiego w szczególności, który wydał mi się jakimś zimnym fanatykiem. Poszedłem do mojego promotora - profesora Pelca - ucznia ucznia Twardowskiego, który szerzył na filozofii kult wielkiego lwowiaka. Prawdę mówiąc, chciałem zrobić awanturę, a przynajmniej się pokłócić. I jak myślicie? Co się stało? Czy stary Pelc bronił Twardowskiego? Czy bronił ostrej dwuwartościowej logiki? Nie uwierzycie, ale Pelc podzielił moje argumenty, że myślenie Twardowskiego to myślenie fanatyka. Pelc powiedział: "Proszę pana. Rozumowanie profesora Twardowskiego to kopia myślenia kalifa Omara, któremu przypisuje się spalenie biblioteki aleksandryjskiej. Miał on wypowiedzieć następujące słowa; "Albo te księgi zawierają to samo co Koran, więc są niepotrzebne, albo coś innego, więc są szkodliwe".

No comments:

Post a Comment