Friday 23 October 2020

Czy można mnie wskrzesić?

 

W początkach FB napisałem kiedyś coś optymistycznego o życiu po śmierci. Pomyślałem sobie, że warto to powiesić na parę dni przed świętem, które uważam za bardzo ponure – nie lubię go. Może bardziej lubiłbym święto Wszystkich Zmarłych, gdyby było na wiosnę, powiedzmy w maju, kiedy dużo rzeczy rośnie.

To, co napisałem było bardzo naiwne. Potem obejrzałem taki odcinek na „Black Mirror” oparty na podobnej idei. A potem jeszcze raz porobiło się tak, że swoje poglądy zmodyfikowałem, a potem jeszcze raz zmodyfikowałem. Może za parę dni napiszę, o co mi chodzi.

Ale siedem lat temu myślałem właśnie tak.

 

Czy można mnie wskrzesić?

Przyjmuję opcję leniwą. Nie będę stosował ani specjalnej diety, żeby żyć dłużej, ani nie dam się zamrozić, żeby stać się nieśmiertelny w bliżej nieokreślonej przyszłości, jak będzie już dostępna technologia. Po prostu liczę na to, że w przyszłości nauka i tak mnie wskrzesi.

Od razu mówię, że więcej mam szans na wskrzeszenie, jeśli prawdziwa jest hipoteza, że człowiek jest bytem materialnym, niż duchowym. Jest tu pewien paradoks, ale tak mi wychodzi.

Czasami myślę jak materialista, czasami jak dualista. Ale nawet, gdy myślę jako materialista, nie jestem wolny od spekulacji.

Jako zatem spekulujący materialista powiem, że na pewno o świecie dużo rzeczy jeszcze nie wiemy. Nie w pełni poznaliśmy budulec, z którego składa się świat. Wystarczy sobie przypomnieć, ile razy w historii nauki zmieniały się na to poglądy. Także i obecnie panujące teorie zostaną kiedyś obalone lub radykalnie zweryfikowane.

Nie wiedząc do końca, jak jest zbudowany świat, nie mogę być pewny, czy przebywając na tym świecie, nie zostawiamy po sobie więcej śladów niż myślimy. Ślady te są być może niewykrywalne metodami współczesnej nauki, nie rejestrują się na istniejących przyrządach, ale ludzkość ma przed sobą może milion lat historii (a za sobą najwyżej kilkaset tysięcy, a może mniej). Może z czasem pozna te ślady (zupełnie empirycznie, doświadczalnie, naukowe) i na tej podstawie struktura mojego ciała zostanie odtworzona.

Jeżeli ktoś mówi, że takie myślenie jest szalone, to zwracam uwagę, że jeszcze wszystkiego o świecie nie wiemy i że w starożytności telewizja czy internet też mogłyby się wydawać czymś zupełnie niemożliwym dla starożytnych Greków czy Egipcjan. A kto wie, jakie jeszcze cuda techniki naszych potomków czekają.

Nie jest zatem absurdalne, że zostanę kiedyś wskrzeszony. Ale jest to możliwe tylko przy założeniu, że człowiek jest mechanizmem materialnym. Skoro jest to przynajmniej możliwe, nie będę robił nic, tylko cierpliwie czekał na wskrzeszenie – nie przez Boga, tylko przez naukę. Nauka odtworzy moją kopię.

Jest jednak pewien problem. Ja po prostu dość rzadko myślę jako materialista. Czasami myślę, że ludzka świadomość nie da się zredukować do materii. Jeśli to z kolei jest prawdą, to nie można mnie na tej drodze wskrzesić, bo wówczas z samego materialnego budulca świadomości nie odtworzę.

Paradoks jest taki, że w rozumowaniach tu przedstawionych wskrzeszenie jest bardziej prawdopodobne na gruncie teorii materialistycznej niż niematerialistycznej (zakładającej nieredukowalność świadomości).

Wskrzeszenie na gruncie teorii niematerialistycznej (spirytualism, dualizm) wymaga niestety wiary religijnej.

Czytelnikom z okazji Zaduszek życzę wiele lat życia i zdrowia.

niedziela, 03 listopada 2013, markiz.witkowski

No comments:

Post a Comment