Monday 9 November 2020

PRAWO DO ABORCJI

(bardzo mało filozofii)
Jestem za aborcją na żądanie, zawsze byłem, przynajmniej od matury, bo wcześniej jakoś nie pamiętam.
Mam znajomych, uczciwych i wrażliwych ludzi, którzy mają różne intuicje na temat aborcji, ale rzadko jestem świadkiem dyskusji na ten temat. Dla jednych i drugich ich stanowisko jest przeważnie „oczywiste”.
Więc postanowiłem ja spróbować. Człowiek jest śmiertelny. Śmierć jest rzeczą nienegocjowalną. Jeśli nie umrze w łonie matki, umrze być może jako starzec w pełni świadomości, że jego życie się kończy i za chwilę będzie nicość.
Śmierć w łonie matki jest śmiercią bez świadomości śmierci, albo (a bo ja wiem?) z jakąś rudymentarną świadomością, w każdym razie to nie jest to samo, co tragiczna śmierć myślącego człowieka. Niektórzy uważają, że dziecko w pierwszym okresie ciąży w ogóle nie odczuwa bólu, ale ja w to nie wchodzę. Skąd miałbym takie rzeczy wiedzieć?
Skąd wiem, że płód ma mniejszą świadomość niż dorosły człowiek? Dwulatek ma mniejszą świadomość niż trzylatek. W każdym razie nic potem nie pamięta.
To czemu nie zabijamy noworodków jak Grecy. Przede wszystkim głęboko to się przeciwstawia moim intuicjom moralnym, ale co to za argument? Ważniejsze jest to, że urodzenie się to najbardziej niearbitralna granica, którą można sobie wyobrazić. Nie dopuszcza ona wyboru w rodzaju: jedenaście czy dwanaście tygodni.
Zawsze patrzyłem na aborcję jako tragedię młodej matki, która musi wychować niechciane dziecko. To nie jest prosty wybór: matka może pokochać dziecko. Dlatego aborcja powinna być ostatecznością. Antykoncepcja przede wszystkim.
Zostaje problem prawny, bo do tej pory były etyczne. Czy aborcję powinniśmy traktować jak morderstwo? Za moich chłopięcych lat morderców karano śmiercią, paradoks: śmiercią życia urodzonego. Teraz też kary są bardzo surowe i słusznie. Ale takiej penalizacji nie wyobrażam sobie w tym przypadku.
Na koniec muszę powiedzieć, że te rozważania są mimo wszystko dość teoretyczne. Nigdy nie stanąłem przed takim dylematem.
Lubię to!
Komentarz
Udostępnij

No comments:

Post a Comment