Tuesday 7 March 2023

Cuda, cuda ogłaszają

 


Dla mnie największym cudem jest istnienie języka ludzkiego. Zapewne nigdy się nie dowiemy, w jaki sposób język wyewoluował z czegoś prostszego, bo przecież w kreacjonizm mało kto już wierzy. Jak mówili ludzie pierwotni? Jeśli ich język był prymitywny a ontologia języka skończona, to w jaki sposób wkradło się do języka pojęcie nieskończoności a potem jeszcze nieprzeliczalnej nieskończoności. W dzisiejszych czasach nawet w dżungli amazońskiej mówią skomplikowanym językiem.

Tu trzeba wyjaśnić, że tak jak biologia cały czas zajmuje się historią powstawania gatunków, to językoznawstwo w ogóle genezą języka się nie interesuje. Brak po temu jakichkolwiek danych, odkąd wyginęli neandertalczycy i jest tylko jeden gatunek ludzki mówiący językiem. Ewolucja zbudowała biologię jako naukę, natomiast pytanie o powstanie języka jeszcze w dziewiętnastym wieku jakieś ważne gremium językoznawcze uznało za nienaukowe.

Język jest dla mnie tym zegarkiem, który znajduje się na plaży i ma to być dowodem, że plażę zamieszkiwały istoty inteligentne i że zegarek w jakiś sposób nie wyewoluował.

 Dla Hume’a cudem było coś, co nie da się wyjaśnić przez naturę/naukę. Cud jest "naruszeniem prawa natury przez konkretny przypadek woli bożej lub interwencję jakiegoś niewidocznego podmiotu." Ale czy zawsze tak rozumiemy cud?

Rozstąpienie się wód Morza Czerwonego jest niewątpliwie wielkim cudem. Próbowano to wyjaśnić naukowo. Postulowano teorię, że w czasie ucieczki Izraelitów z Egiptu miał miejsce wielki wybuch wulkanu na greckiej wyspie Santorini, który wywołał coś w rodzaju tsunami. Ale z pewnego punktu widzenia wyjaśnienia naukowe nie są potrzebne, ponieważ w Talmudzie powiedziano, że równym cudem jak rozdzielenie się wód Morza Czerwone jest wsparcie rodziny dla kogoś, kto ma kłopoty. Cud, o którym pisze Talmud, wydaje się raz z nauką sprzeczny, a raz przez nią z łatwością wyjaśniany. Biologowie uważają, że bez trudu mogą sobie poradzić ze zjawiskiem altruizmu (Nawet matematycznie - ktoś wyliczył to tak: “ Czy oddałbym życie za brata – nie. Ale oddałbym moje życie za dwóch braci lub ośmiu kuzynów).

 Dla Augustyna cud też nie musi być niczym nadprzyrodzonym. Wszystko, co istnieje, co jest stworzone, jest cudowne. Więc nie ma fundamentalnego rozróżnienia między cudem a nie-cudem. „Cuda nie są przeciwne naturze, a tylko temu, co wiemy o naturze”. Wszystko w świecie jest cudowne.

W dzisiejszych czasach najwięcej o cudach mówią nie biskupi i papieże, tylko naukowcy. Weźmy Dawkinsa. Jego teza brzmi: Prawdziwym cudem jest to, że życie istnieje. Skądinąd bliższe jest to Augustynowi niż Hume’owi.

Dawkins ma rację. Nie należy traktować życia jako czegoś oczywistego. To, że jeden plemnik odnajdzie konkretne jajko oznacza, że każda jednostka jest czymś szczególnym przez sam fakt bycia żywym. Istotą życia jest jego statystyczne nieprawdopodobieństwo na kolosalną skalę. To Live at All Is Miracle Enough. Życie samo w sobie jest dostatecznym cudem. Te i podobne cytaty i parafrazy Dawkinsa łatwo znaleźć w internecie. Tytuły jego książek takie poetyckie, prorockie niemal.

Stylistyka Dawkinsa jest prawie religijna: cuda, cuda, cuda. Ale to nie tylko problem stylistyki, i nie tylko Dawkinsa. Bo skoro życie jest tak nieprawdopodobnym przypadkiem, tak mało prawdopodobnym zdarzeniem, to czy może być wyjaśnione przez naukę? Dokładniej chodzi mi o powstanie życia na ziemi, które było zdarzeniem jednostkowym (podobno wszyscy się wywodzimy od jednej komórki), nigdy nie zreplikowanym (chyba że gdzieś jeszcze daleko w kosmosie), a teraz jeszcze słyszymy, że mało prawdopodobnym. Uczono mnie, że nauka wyjaśnia zdarzenia układając pewne prawidłowości, prawa naukowe. Co do zdarzeń mało prawdopodobnych, rzadkich, przypadków, to w najlepszym razie nauka opisze, jak było i tyle. Opisać to nie znaczny wyjaśnić (chociażby w sensie podciągnięcia pod jakieś prawo nauki). Z drugiej strony, zdarzenie mało prawdopodobne wyjaśnione przez naukę przestałoby być mało prawdopodobne tylko (na gruncie praw nauki i warunków początkowych) wręcz konieczne, a co najmniej bardzo prawdopodobne. Ponieważ mam z tym wszystkim problem, aż korciłoby mnie do zastosowania wyjaśnienia teologicznego (bo jeśli Bóg stworzył świat, życie i jego ewolucję, to owo bardzo mało prawdopodobne zdarzenie staje się wytłumaczalne). Tylko, że Bóg sam w sobie zawsze będzie problemem. Powiedzmy, że jego istnienie byłoby autentycznym cudem.

No comments:

Post a Comment