Friday 3 March 2023

 Z TEKI SZWEJKA

Pod koniec słusznie minionej epoki gierka Zbigniew Safyan, jeden z twórców Klossa, napisał powieść "Pole niczyje". Występuje w niej (pod zmienionym nazwiskiem) sanacyjny dygnitarz Walery Sławek, który mówi coś takiego: "Ja już w życiu organizowałem strajki i wysyłałem policję przeciw strajkującym". Podobnie mógłby powiedzieć Gustav Noske, niemiecki socjalista, który wybił się w ruchu związkowym, ale po pierwszej wojnie krwawo zwalczał rewolucję, której przewodziła Róża Luksemburg, może we współpracy z protofaszystami. Z upływem lat, prawda staje się coraz bardziej względna. W ten sposób patrzę na moją starą notatkę, którą tu mam za uprzejmym pośrednictwem Wayback Machine.
sobota, 16 maja 2015
Instrumentum vocale
Ostatnio były wybory prezydenckie i chyba już większość ludzi zapomniała, jak miesiąc temu wielkie namiętności wśród polemistów rozpalały stenogramy za katastrofy smoleńskiej, których nową redakcję (po uważniejszym odsłuchaniu nagrania) właśnie wtedy ujawniono. Pojawiła się hipoteza, że piloci próbowali lądować mimo złej pogody, bo taki mieli rozkaz. Absolutnie nie mam podstaw do rozstrzygnięcia, czy była to prawda, czy nie.
Ale zainteresowała mnie kwestia odpowiedzialności żołnierza za wykonywany przez siebie rozkaz. I to nie tylko filozoficzna, ale prawna. Choć muszę się zastrzec, prawnikiem nie jestem i mogę coś pokręcić.
Otóż istnieje art. 318 Kodeksu Karnego:
Art. 318. Nie popełnia przestępstwa żołnierz, który dopuszcza się czynu zabronionego będącego wykonaniem rozkazu, chyba że wykonując rozkaz umyślnie popełnia przestępstwo.
(swoją drogą gramatyka, a może logika tego zdania jest bardzo podejrzana, bo czy nie popełnia przestępstwa, ktoś kto popełnia przestępstwo nieumyślnie? Czy umyślnie czy nieumyślnie popełnia przestępstwo, to je popełnia. Inna rzecz, czy go za to karać)
Na pewno moi znajomi prawnicy wałkowali ten artykuł na wszystkich seminariach z etyki i prawa. Ale mnie on niepokoi. Bo wygląda na to, że tłumaczenia hitlerowców, że „tylko wykonywali rozkazy” z prawnego punktu widzenia mogłoby nie być takie głupie. Przynajmniej z punktu widzenia polskiego Kodeksu Karnego.
Chociaż znowu doczytałem się jeszcze, że choć niewykonanie rozkazu stanowi przestępstwo, jednak zgodnie z art. 344 k.k. nie musimy się tym do końca przejmować. Bo zgodnie z art. 344 kk nie popełnia przestępstwa żołnierz, który odmawia wykonania rozkazu polecającego popełnienie przestępstwa albo nie wykonuje go. Może zatem spokojnie odmówić. Tylko czy dadzą mu dziesięć minut na wygooglowanie w komórce odpowiednich przepisów.
Wniosek jest taki. Jeśli dowódca każe ci popełnić przestępstwo możesz go zlekceważyć. Ale jeśli go posłuchasz, to i tak nic ci nie można zrobić. W sumie wszystko jedno co zrobisz: czy wykonasz przestępczy rozkaz, czy nie. W każdym razie z prawnego punku widzenia odpowiedzialność żołnierza jest tu ograniczona.
Naiwne to pewno myśli, ale prawnikiem jako rzekłem nie jestem.
P.S (Mam jeszcze wątpliwość co do tego, co znaczy druga część art. 318: "chyba że wykonując rozkaz umyślnie popełnia przestępstwo". Prawdę mówiąc nie rozumiem w tym kontekście tego "umyślnie" (celowo czy tylko świadomie, to znaczy chce tego, co źle robi, czy tylko wie, że robi źle?). Bo o jakiej umyślności można tu mówić, jeśli wykonując rozkaz realizuje cele nie swoje tylko dowódcy czy armii?). Może tu chodzi o przypadek manipulowania dowódcą.

No comments:

Post a Comment