Friday 28 August 2020

Czy demokracja ubezpiecza przed głodem (niektórych na pewno tak)? ze starego blogu (poniedziałek, 05 listopada 2012) Jak to właściwie jest z demokracją i głodem. Amartya Sen twierdzi, że demokracjach głód na dużą skalę po prostu nie występuje. Ale demokracja nie jest panaceum na wszystkie bolączki. 1) Między demokracjami toczyły się wojny. Dość obszerna listę łatwo znaleźć w wikipedii . Ale na polskojęzycznym blogu wystarczy wspomnieć wojnę polsko-litewską z roku 1920. Nigdy nie pomyślałem o tej wojnie w tym właśnie kontekście, ale to ciekawy przykład. A w pierwszej wojnie światowej były demokracje po obu stronach (pewno, że niedoskonałe), tak jak w drugiej wojnie po obu stronach były dyktatury. 2) Demokracja nie chroni przez korupcją, co jest tak oczywiste, że już dalej nie będę pisał 3) Demokracja nie chroni przed epidemią. Demokratyczne obecnie kraje afrykańskie mają radykalnie wyższy wskaźnik AIDS niż zamordystyczne kraje islamskie. A olbrzymia epidemia grypy, która przetoczyła się przez Europę po pierwszej wojnie światowej. [pisałem to wiele lat przed kowidem] 4) Demokracja nie chroni przed nędzą Dlaczego demokracja miałaby chronić przed masowym głodem? Wyjaśnienie jest mniej więcej takie, że gdyby miało dojść do masowego głodu, to napisano by o tym w gazetach i żywność dla potrzebujących, by się znalazła, niekoniecznie z zagranicy, bo głód nie zawsze jest wtedy, jak nie ma żywności, tylko wtedy, kiedy nie dociera ona do potrzebujących. Natomiast w dyktaturze problem głodu by po prostu ukryto, jak to wielokrotnie bywało. Amartya Sen porównuje Chiny z Indiami. Chiny są totalitarną dyktaturą, a Indie demokracją. Oba kraje mają duże problemy, ale tylko w Chinach głód wystąpił na masową skalę (o czym pisałem poprzednio) a w Indiach nie. Chodzi oczywiście o Indie niepodległe i demokratyczne, bo „za Anglika” przypadki masowego głodu miały miejsce. Ten dość atrakcyjny dla demokracji obraz mącą jednak fakty przytoczone przez autora pewnego artykułu, który znalazłem na internecie. Ktoś, kto chciałby tam, zajrzeć, jest zwolniony z dalszego czytania tej notki, bo jest tam dużo więcej materiału. Co się tam twierdzi? 1) Chiny wprawdzie miały w latach 1958-1962 epidemię głodu, ale potem już o podobnym kataklizmie nie słychać. A było wiele innych nieszczęść, jak rewolucja kulturalna, czteroosobowa banda, Tien-an-Men i generalnie totalitaryzm ma się dobrze 2) W Indiach miała miejsce zielona rewolucja, a mimo to epidemie głodu miały miejsce, np. w stanie Bihar 1967 czy Maharasztra 1973 3) W stanie Bihar, gdzie z głodu zmarło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, fakt, że Indie są demokracją, niekoniecznie pomógł. Głód stał się szybko narzędziem walki politycznej. Walka ta prowadziła do braku koordynacji walki z głodem. 4) W stanie Maharasztra, gdzie z głodu zmarło 150 tysięcy ludzi, administracja była chwalona za swoją reakcję na kryzys. Ale jak widać nie poradziła sobie z kataklizmem. 5) Najpierw małe wyjaśnienie ode mnie. Kiedyś demokracji było mało a np. w Afryce przeważały dyktatury. Od czasu jednak, gdy Wałęsa wskoczył na koparkę (a Frederic Chiluba z Zambii postanowił go naśladować) demokracje zaczęły rosnąć jak grzyby po deszczu. Także w Afryce. Ale streszczany artykuł twierdzi, że demokratyczne rządy takich krajów, jak Malawi (2002) i Niger (2005) nie poradziły sobie z epidemią głodu. Nie wyciągam jeszcze wniosków. Spór trwa. Bo przypomnijmy, że teza Amartyi Sena jest nie tylko ustaloną prawdą wśród poważnych naukowców, ale trafiła też do książki napisanej przez chińskiego Sołżenicyna https://www.researchgate.net/publication/247478202_The_Merits_of_Democracy_in_Famine_Protection_-_Fact_or_Fallacy

No comments:

Post a Comment